Le test one
Pisanie w Ghoście jest o tyle przyjemniejszym doświadczeniem, niż pisanie w Wordpresie, niezależnie od tego, o ile ładniejsze strony można tworzyć w Wordpressie, o ile piękniejszą będą mieć typografię i wszystkie inne dzwonki i gwizdki, dlaczego po polsku nie ma takiego pięknego idiomu?
(być może dlatego, że nie u nas wymyślono maszyny parowe).
W porównaniu z międzymordziem Wordpressa, z którym się zmagam od jakiegoś czasu (piętnastu lat) i polubiłam je raz, kiedy znalazłam szablon, na którym postawiłam bardzo użytkową stronę, na której nie było bloga, bo nie miałam ani czasu, ani ochoty, ani weny, ani, jak się okazuje, dobrego doświadczenia z edytorem tekstu - międzymordzie Ghosta jest cudowne.
No i cóż, trzeba będzie przełknąć to, że Ghost nie jest wspaniały, customizowalny (jak to jest po polsku, dający się modyfikować? Pewnie tak) i nie wygląda tak ładnie, jak niektóre strony WP, ale jednocześnie - chyba znalazłam szablon, który wygląda jak coś, co może mi pasować.
O tym też będę pisać.

Um, wydawało mi się, że będzie inny...
Albo o pożytkach z próbowania
Wstawmy tutaj coś napisanego boldem i zobaczymy, co się wydarzy
A co to jest?W każdym razie. Nagłówki. Chyba muszę rozkminić, jak się w Ghoście robi normalne nagłówki, bo te ogromne są raczej bez sensu.
Tutaj jest tekst nagłówka.
Chciałabym, żeby to był normalny nagłówek, a nie coś takiego.
No więc, właśnie.
Czy to będzie nagłowek?
Aaaaach, uroki Markdownu, z którym nigdy nie pracowałam.
A więc: onwards and upwards, Joanno. Onwards and upwards.